Na plaży Sólheimasandur leży wrak samolotu wojsk amerykańskich- Douglas C-117. Samolot leciał z miejscowości Höfn do bazy wojska w Keflavík. Ze względu na bardzo złe warunki pogodowe (a nie jak podają niektóre media- brak paliwa) samolot uniknął o włos rozbicia o zbocze góry. Drugi pilot, Gregory Fletcher, który miał za sobą ledwie 21 godzin w tej maszynie i był nadal szkolony, podjął decyzję o awaryjnym lądowaniu. Na początku planował wylądować na wodach Atlantyku, ale znalazł lepsze miejsce „które wygląda jak księżyc”. Lądowanie się udało, a maszyna zatrzymała się ok.6 metrów przed oceanem.
Samolot był w tragicznym stanie, ale nikomu z załogi nic się nie stało. Gregory Fletcher został za uratowanie załogi odznaczony przez wojsko amerykańskie. Wrak miał zostać w całości rozebrany, ale postanowiono zabrać tylko najważniejsze elementy.
Od rozbicia, w roku 1973 roku maszyna coraz bardziej niszczeje. Najpierw strzelał w nią właściciel ziemi ze znajomymi, obecnie jest coraz bardziej niszczona przez turystów. Islandczycy coraz częściej mówią by wrak zezłomować lub przenieść w inne miejsce, gdyż właściciel ziemi zabronił jazdy samochodem i obecnie trzeba iść ok.4 km w jedną stronę (lub skorzystać z transportu oferowanego przez właściciela). Zimą 2019/2020 roku, na plaży zginęła para młodych turystów z Azji. Mimo ostrzeżeń pogodowych, postanowili udać się do wraku i zmarli najprawdopodobniej przez wyziębienie. Do tego wiele samochodów pozostawianych przy drodze stwarza zagrożenie.